Blaszany garaż i burza to niedobre połączenie
Dobra czas na budynek numer dwa choć podchodziłem do tego z pewna dozą nieśmiałości mając w pamięci latający garaż sąsiada. Jednak wyjścia nie było gdzie trzeba trzymać fotele i inne rzeczy, które przydają się na naszej prywatne plaży. Ciągłe wożenie całego bagażnika stało się męczące… Zrobiliśmy podłoże z płytek betonowych i czekaliśmy na montaż, de facto szkoda było stawiać na tym blaszaka bo fajne miejsca na gril było.
T o chyba był piątek, piękna pogoda panowie sprawnie poskręcali mogłem przystąpić do mocowania do podłoża. Było strasznie gorąco praca szła powoli jednak cieszyłem się, że wreszcie będzie gdzie zostawić cały ten majdan. Na szczęści miałem towarzystwo i pomoc w postaci sąsiada Marcina więc było miło. Przymocowaliśmy połowę kołków jednak w związku z faktem, że zapowiadali ładną pogodę postanowiłem odłożyć drugą część na przyszły dzień. Niestety drugi dzień już nie zapowiadał się tak ładnie wieczorem w prognozie zapowiedzieli burze więc tym bardziej zmotywowało mnie to do wczesnego pojechania na działkę. Montuje… jak zwykle Marzenka z Julianem przyszła z kawą porozmawialiśmy, tak a propos bardzo fajnych mamy sąsiadów, a Julian to pies shih tzu.
Słyszę grzmoty wiatr się zrywa garaż chodzi, jeszcze kilka śrub dobra przeszła bokiem. Po godzinie kolejna dobra poszła bokiem uff już prawie koniec. Trzecia poszła prosto na nas było zabawnie, dziś się śmieje lecz wtedy nie było mi do śmiechu. Pioruny waliły, a ja siedziałem na krześle z podkulonymi nogami w środku garażu, wszędzie woda bo tak zacinało przez otwarte wrota (i jeszcze ten przedłużacz). Po piętnastu minutach nawałnicy uspokoiło się garaż i ja przetrwaliśmy. Jednak ze względu na fakt, że cała konstrukcja „chodziła” postanowiłem dodatkowo ją wzmocnić betonując na rogach pręty 12.
Bratek, Marcin, Robert, Kuba chłopaki dzięki za pomoc :)
Małe uwagi dla kogoś kto będzie w przyszłości coś takiego robił lepiej uczyć się na cudzych błędach:
- dobrze wyłożyć płytkami lub zrobić wylewkę (w zależności czy to miejsce docelowe) ponieważ sąsiad postawił na bloczkach betonowych i skrapla mu się woda z gruntu i kapie na składowane rzeczy. Acha i najpierw robi się obrzeża, a potem układa płytki bo ma się podwójną robotę (Robercik dzięki).
- mocowanie (patrz wpis o latającym garażu) dziś uważam, że najprościej jest przed montażem w rogach wykapać dołki włożyć pręty gwintowane 12 i zalać betonem, a następnie konstrukcje przykręcić. Ja na początku przymocowałem kołkami do płyt jednak było z tym dużo pracy, a po burzy, dołożyłem pręty niestety było to bardzo trudne manewrowanie garażem nie należy do prostych czynności. Dobrze, że miałem kawałki rury, na której z Bartkiem przesuwaliśmy blaszaka.